środa, 1 czerwca 2016

Zdzichowy Miech #2 (Maj 2016)

Ahhh... te majówki ;3
...można nieźle się najebać :)
Witamy z powrotem w Zdzichowym Miechu!
Nie wiem czy w tym miesiącu wydarzyło się tak dużo jak w poprzednim, ale mimo wszystko my, wraz z Magdą napiszemy tyle bzdur i głupot, ile tylko będziemy mogli :D
Zanim przejdziemy do rzeczy, bardzo chciałbym podziękować Madzi, że zgodziła się poświęcić swój cenny czas na to gówno, którego praktycznie nikt nie czyta ;3


Dobra... a teraz to, po co tu większość przyszła (dwie, trzy osoby max xD): 


- Napisaliśmy maturę i mamy nadzieję, że poszła nam jak najlepiej. Wszystkie podstawy jakie pisaliśmy były bardzo łatwe, lecz rozszerzenia poszły nam tak średnio i nie mamy pewności co tam napisaliśmy. Co do podstawowego polskiego to problem z nim miał Paweł, albowiem po części spierdolił rozprawkę, gdyż nie napisał tam tyle słów ile trzeba. Zwalił coś jeszcze, ale to było tak dawno, że już mamy to w dupie. Teraz tylko czekać na wyniki 5 lipca.

Wracamy z matur... prawdopodobnie ustnych z angielskiego :D

- Nareszcie mamy ROUTER!!!
Bardzo długo czekaliśmy, aż wreszcie będziemy mogli normalnie sobie pograć bez żadnych lagów. Na początku nasz router znajdował się zbyt daleko od kompa, aby można było mieć stabilne połączenie. Na szczęście te mroczne czasy już się skończyły i leży sobie na biurku tak jak dawniej.

Nasz router'ek <3

- Byliśmy na domkach pomaturalnych. Chyba nie muszę tłumaczyć co tam się działo, ponieważ ciężko sobie to przypomnieć. W każdym bądź razie bardzo dobrze się bawiliśmy i nie wpadliśmy na listę zgonów, mimo że piliśmy tak jakby łeb w łeb. Jakby była taka możliwość to pojechałbym jeszcze raz na takie domki.

Karkówka była dobra... ale nie wiem bo jej nie jadłem :D

- Wpadliśmy pod kosiarkę (czyt. skróciliśmy włosy). Zapuszczaliśmy włosy od początku stycznia tego roku, aż do 17 maja, kiedy to mieliśmy ostatnie matury. Zgodnie z jakimś tam zabobonem w którego nie wierzymy, postanowiliśmy nie ścinać sobie włosów, aż do końca matur. Ktoś sobie wymyślił, że włosy przechowują wiedzę i do końca matur pod żadnym pozorem nie wolno ich ścinać (LoL). Pewnie zastanawiacie się dlaczego w takim razie ich nie ścięliśmy, skoro nie wierzymy w te brednie? Odpowiedź jest prosta - Tak dla jaj xD

Ta bujna czupryna... aż rzygać się chce xD (Zdjątka "Po" nie dam, bo mi się nie chce :P)

- Dnia 25.05.2016 przed godziną 17:00, piorun pierdolnął i spalił nam kompa, ALE nie na serio. Całą sytuację odpowiem od początku:

Gramy sobie w Twierdzę Krzyżowiec. Słonko głośno świeci, aż tu nagle słyszymy, że deszczyk zaczął padać. Pewnie na dworze było dosyć ładnie, ale nie mięliśmy czasu wyjść bo graliśmy. W pewnym momencie, tak z dupy pierdolnął w chuj potężny piorun. Wydawało się że jebnął dosyć blisko. W tej samej chwili było słychać przeskok jakiejś iskry w kompie. Obraz wyjebało od razu, ale dźwięk z gry, dało się słyszeć jeszcze przez około 10 sekund. Gdy włączyliśmy jeszcze raz monitor, ekran był w kolorze drewna lub w kolorze kremowym. Po paru sekundach nie było już żadnego obrazu. Przez prawie minutę czekaliśmy aż się ogarnie (bo ciągle działał), lecz ni chuja i postanowiliśmy go wyłączyć. Przytrzymanie włącznika gówno dało, więc zdecydowałem że wyłączę mu zasilacz. Kiedy przestał działać, włączyłem zasilacz i spróbowałem go jeszcze raz odpalić. Mimo ciągłego napierdalania we włącznik, chuj dalej nie chciał ruszyć. Wtedy przyłożyłem dwa palce do ramy, po czym stwierdziłem zgon.

Komp nie chciał się włączyć przez dwa dni, aż w końcu, trzeciego dnia, zdecydowaliśmy z Pawłem, że ostatni raz spróbujemy go włączyć i damy sobie spokój. Gdy nacisnąłem włącznik, okazało się, że chuj działa! Posprawdzaliśmy co mniej więcej mogło się zwalić od tego incydentu i okazało się, że wszystko jest O.K. Jedyne usterki jakie zauważyliśmy to:
- Zepsute wejście LAN (Mamy zamiar dać do gościa... może coś z tym zrobi)
- Literka "o" nie działała, ale już została naprawiona.
- Zjebał nam się skaner i skany wychodzą chujowo (prawa strona jest w jakichś kolorowych prostokątach).

Widzę w tym wszystkim coś związanego z Bogiem. Jedne dziwna rzecz to to, że piorun dupnął znienacka (nic wcześniej nie grzmiało), a druga to taka, że komp zaczął nagle działać w trzecim dniu (Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia). Próbuję w tym dostrzec ukrytą wiadomość, ale jedyne co w tym widzę to to, że Bóg chyba chce abyśmy skończyli grać i zajęli się życiem. Nie wiem.

Komputery... tego nieogarnier.

- Z racji, że mamy w chuuuj czasu i jeszcze trochę (czyt. 4 miesiące wakacji), postanowiliśmy, że będziemy oglądać sobie filmy jakich jeszcze nie oglądaliśmy. Jak do tej pory obejrzeliśmy Deadpool'a, Strażników Galaktyki i Furię. Każdy z tych filmów był zajebisty i każdemu je polecam. Jakby kogoś interesowało to napiszę, że:
- Deadpool - Film dosyć mózgojebny, dużo flaków, wiele podtekstów, można rzec że w tym filmie jest dużo gimbazjalnego humoru.
- Strażnicy Galaktyki - Zwyczajna komedia Sci-Fi, która nie raz ryje banie. Humor jest na poziomie i bawi, jest wiele wciągających momentów i ogólnie zajebista fabuła.
- Furia - Film w którym akcja toczy się w czasach II WŚ, dużo flaków, jest parę śmiesznych momentów. Głównie film wywołuje duże napięcie podczas oglądania, smutny i piękny koniec.

Te filmy są taaaakie zajebiste...

- Postanowiliśmy zagrać w "NIA: Part of Ligth" i napisaliśmy mini recenzję:

Gra nawet całkiem spoko, lecz zawiera wiele nielogicznych gówien. No więc manę pobieramy ze świecących grzybków które rosną na ścianach, a gdy już napełnimy swoje wnętrzności tą energią możemy ją wykorzystać do:
a) Oświetlania sobie drogi (co praktycznie gówno daje, bo i tak jest w pyte ciemno) b) Napełniana jakiejś gaśnicy, aby coś mogło działać Innego zastosowania ta magia nie posiada.
Przez całą grę idziemy i nie rozumiemy niczego co jest gdzieś napisane, lecz dopiero pod sam koniec demówki odkrywamy jakąś maszynę która jest w stanie nauczyć nas tajemniczego języka (szkoda że tak ze szkołą nie ma :T). Gdy już posiądziemy wiedzę jak rozczytywać literki, możemy wykonać małą zagadkę, która polega w napieprzaniu w drzwi. Kiedy rozwiążemy tą łamigłówkę, możemy zadowoleni wejść do otwartego już pomieszczenia, gdzie znajdziemy parę nie potrzebnych nam itemków.
Jeśli chodzi o łamigłówki to najbardziej czasochłonną i pojebaną jest ta w której trzeba poruszać jakimiś zjebanymi kafelkami. Tyle to gówno czasu zajmuje że gdybym to nagrywał musiałbym to przyśpieszać. Przejdźmy teraz do przeciwników... a raczej przeciwnika. Otóż naszym wrogiem jest zwykła duża kula. Tak jebana kula. Działa ona w ten sposób że gdy w odpowiednim miejscu staniesz przed nią, zaczyna drifffffftować w twoją stronę a ty przyglądasz się jak na downa który nie wie co zrobić z życiem. Jak to gówno działa? Chuj wie xD.
 
Podsumowując mą recenzję: 6/10

Ostatnie rzecz jaka została mi do skomentowania to jest zapętlająca się muzyka która nadaje niby klimat tej grze. Jest ona nawet całkiem spoko, ale posiada ona fragment w którym ktoś musiał tak mocniej pierdolnąć tymi cymbałkami że aż odwraca twą uwagę i zastanawiasz się: po chuj on tak musiał jebnąć w te cymbałki? xD
W recęzji bardziej skupiłem się na minusach, ale jeśli chodzi o jakieś bugi lub inne tego typu gówna to nawet idzie żyć. Dużym plusem jest grafika, bo nawet może być. Mimo to gra jest tak średnio zoptymalizowana przez co nawet na najniższych ustawieniach graficznych miałem chyba z 15 fps'ów.

Już niedługo...

- Enzo od czasu do czasu zagląda pod nasze filmy i z tego co widać niżej, lubi rozmawiać z naszymi widzami. Można powiedzieć, że pochwalam jego czyn.


Można powiedzieć, że jest tak jakby naszym prywatnym ochroniarzem. Za to co dla nas zrobił należy mu się porządny medal z ziemniaka. Mógłbym odpisać tak jak on, lecz nie lubię obrażać ludzi, wolę żeby ktoś inny to robił.

Tak...
 
- Panicz Enzo, borykał się przez około tydzień z brakiem internetu. Było to spowodowane tym, że nie rozliczył się na czas ze swoim dostawcą internetu. Pewnie myślicie co to trudnego zapłacić w terminie? No właśnie nic trudnego. Nie wiem, dlaczego on tak ma.
 
Zrzućmy się na wiadro internetu dla niego.

- Będąc na "domkach pomaturalnych" zapomnieliśmy swoich ciapów i przez to opatentowaliśmy ciapy z tektury. Nawet były wygodne i spełniały swoje zdanie. Ważne, że były za darmo. Wystarczyło tylko trochę pracy i wszystko jest zajebiście.
Produkcja ciapów.

- Od czasu emisji piątego odcinak, szóstego sezonu "My Little Pony: Friendship is Magic" bardzo spodobała nam się Księżniczka Ember. Lubimy ją do takiego stopnia, że aż moim znajomym chce się nią rzygać. W sumie oni tego odcinka nie oglądali i jej nie znają. W każdym razie z góry zakładają, że jest chujowa, bo za dużo się nią "podniecaliśmy". Nie wiedzą co tracą... Chociaż nawet jakby obejrzeli ten odcinek to i tak nie przyznaliby nam racji, bo przecież świadczyłoby to o tym, że nie mają racji, a przecież nie mogą tego pokazać.
Ember <3

No i to byłoby na tyle. widzimy się na pewno, dokładnie za miesiąc, a tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam wszystkim miłego dnia i zakończyć tego posta ;3

Na sam koniec, łapcie obrazek od Madzi:

PS. Jak tak patrzę na podgląd posta, to widzę że coś się pierdoli z wielkością czcionki :/ Nie wiem jak to naprawić... w wersji roboczej wszystko wygląda pięknie :T

2 komentarze: