Słowem wstępu...
Fanfik, który zaraz przeczytacie został napisany przez jednego z nas. Ogólnie to chyba nie jest zły, ale w obecnym momencie, ta wstawka "od autora" jest w chuj CRINGOWA. Nie wiem czy w wersji ostatecznej jakoś tego jeszcze nie przerabiałem, aby "ulżyć" osobie czytającej. Od jakiegoś czasu planowałem opublikować te opowiadanie z datą do tyłu (w momencie tworzenia tego posta jest dzień 08.01.2025), aby jak najmniej ludzi zauważyło tego posta. Wiem też, że na samym końcu jest też jakaś informacja jak ten fanfik miał wyglądać. Jakby ktoś się pytał "po co udostępniam te gówno" to moja odpowiedź brzmi: na pamiątkę, bo w sumie to jakaś twórczość, a poleżeć niezauważone w internecie też sobie może. Sorry za to co przeczytacie (bo CRINGE i błędy w pisowni specjalnie zostawiam) i powodzenia.
"Fanka"
Autor: Piotr (Zdzichów Dwóch)
Korekta: Microsoft Word
Ilustracja: Magda B
Od autora:
Ilustracja: Magda B
Od autora:
Ten fanfic powstał w oparciu o prawdziwą historię. Jest to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie w życiu mogłem doświadczyć. Mimo że tego fanfic'a wyszły tylko dwie wersje, z czego jedna w wersji "książkowej", to i tak chciałbym ostrzec tego, kto to czyta przed moimi wszelkimi "babolami" związanymi z pisaniem tego dzieła.
======{Dopisać coś?}======
Chcę także pozdrowić osobę bliską mojemu sercu i podziękować jej nie tylko za rysunek, który znajduje się na okładce, ale za każdą chwilę z nią spędzoną na Skype'ie, Discord'dzie oraz w Real-Life'ie. Mam nadzieję, że będzie nam dane nie raz jeszcze, spotkać się na świeżym powietrzu lub w domku jednego z nas. Dla jasności...
To dla Ciebie, Madziu ;)
======{Dopisać coś?}======
Chcę także pozdrowić osobę bliską mojemu sercu i podziękować jej nie tylko za rysunek, który znajduje się na okładce, ale za każdą chwilę z nią spędzoną na Skype'ie, Discord'dzie oraz w Real-Life'ie. Mam nadzieję, że będzie nam dane nie raz jeszcze, spotkać się na świeżym powietrzu lub w domku jednego z nas. Dla jasności...
To dla Ciebie, Madziu ;)
***
Tarcza w kształcie kucyka stojącego przodem do obserwatora, wyglądała na nigdy wcześniej nie przestrzeloną. Gdyby tekturowy kucyk nie był tylko martwą materią, lecz zwyczajnym obywatelem Equestrii, średnio byłby zadowolony z tego, że znajduje się na środku wielkiej, zielonej polany.
Do okoła nie było praktycznie niczego, oprócz pięknych widoków kucykowej krainy.
W pewnej chwili pocisk dużego kalibru, lecący z ponaddźwiękową prędkością, w ułamku sekundy rozwalił tekturowego kucyka tak, że jedyne co po nim zostało to kilka dużych kawałków tułowia. Niestety po tekturowej głowie nie było ani śladu.
Z kilometr od masakry, jaka wydarzyła się na środku polany, było czterech ogierów, z czego jeden z nich leżał na trawie w pozycji snajperskiej. Ci, którzy stali obok, trzymali za pomocą lewitacji wojskowe rolnetki. Towarzystwo było bardzo rozbawione i podekscytowane.
- Ooo-ja-cie! - krzyknął pegaz o bordowej maści. Miał on bujną fryzurę podobną do wielu ogierów, ciemno-żółte oczy z ciemną plamą dookoła lewego oka. Nosił przepaskę na lewym, przednim kopytku, w celu atrakcyjniejszego wyglądu. Jego Cutie Mark'iem był krzyżak od pada, ze skrzydłami, co świadczyło o tym, iż bardzo lubiał grać w różnego rodzaju gry. - Ale to sieje rozpierdol! - Dodał.
- Dobra Fly Gamer, won od rusznicy. Jeszcze ktoś nas przekabluje, że zwykłym kucykom dajemy bawić się sprzętem wojskowym. - skomentował to jednorożec z wyglądu przypominający kucyka, który mógłby być w stanie panować nad żywiołem lodu.
- Nie spinaj dupy, Glacial Shoot. Nikt nas przecież nie widzi.
Kucyk o lodowych kolorach, popatrzył się z politowaniem na amatorskiego snajpera.
- Spoko. Skoro nie chcesz z MIXEROWICZ'em już nigdy więcej mieć doczynienia z takimi zabawkami, to baw się dalej.
Po tych słowach, ogier o błękitnym umaszczeniu, zaczął się wtrącać.
- Ej. Ale weź daj mi jeszcze z raz strzelić.
- Ehhh... MIXER, każdy z was już wystrzelał swoje. Lepiej idźcie już do siebie. Ja tu z Shot'em posprzątamy ten cały syf i też pójdziemy do domu. - powiedział kucyk podobny do Glacial Shot'a z tą różnicą, że ten ogier był w kolorach ognia. Miał pomarańczowe umaszczenie, ognistą grzywę i ogon, a jego Cutie Mark'iem było kilka pocisków snajperskich.
Jednorożec wraz z pegazem pożegnali się ze swoimi przyjaciółmi, którzy zostali aby wszystko popakować i posprzątać. Kiedy odchodzili, było widać że są nie zadowoleni z tego że Glacial Shot wraz z Flaring Volley'em nie dali im dłużej pobawić się wojskowym sprzętem. Wraz z ich oddalaniem się od dwóch braci, dało się słyszeć wulgarne, cichnące komentarze. Mimo że było to słyszalne przez jakiś czas to dwa kucyki z wojska ignorowali to, a nawet lekko się uśmiechali.
Sprzątanie wszystkiego zajęło im około pół godziny. Gdy skończyli byli na tyle tym zmęczeni że nie chciało się im cokolwiek mówić. Poszli więc odnieść wszystko co zabrali z polany, a następnie pokierowali się w stronę domu. Gdy już byli na miejscu, każdy z nich zajął się swoim zajęciem. Flaring Volley zaczą robić sobie jedzenie, a Glacial Shot postanowił usiąść przed telewizorem. Kiedy kucyk o pomarańczowej maści skończył jeść, dało się słyszeć pukanie do drzwi.
- Zaraz! - krzyknął Volley. - Kogo niesie o tej porze?
Zanim drzwi zostały otworzone, Glacial Shoot wyjrzał zza rogu aby zobaczyć czy to na pewno kucyk, którego się spodziewał. Gdy zobaczył kto to jest, jego mina mówiła wszystko. Miał rację. Tym kucykiem był Fly Gamer, który jak zwykle przyszedł, aby razem z dwoma jednorożcami, pospacerować sobie po Ponyville.
- Kuuurwa... Staaary dzisiaj nie damy rady. Jesteśmy zbyt zmęczeni. - powiedział kucyk pomarańczowej maści, nie dając tym samym przywitać się gościowi.
- Spoko, ale jutro wyjdziecie? - zapytał z nadzieją w głosie Fly Gamer.
- Heh... Pożyjemy zobaczymy mate.
Po tych słowach oba ogiery się pożegnały, a Flaring Volley zamknął drzwi. Ogier poszedł jeszcze zobaczyć przez okno w kuchni z widokiem na furtkę od posesji, czy gość na pewno opóścił teren Shoot'a i Volley'a. Gdy było już pewne, że ich kolega nic nie kombinuje, poszedł do pokoju z telewizorem. Flaring Volley usiadł wygodnie w swoim fotelu i wziął magią piwo, które leżało na szklanej ławie. Z puszki dało się słyszeć charakterystyczne "psssst", co świadczyło o tym, że puszka została otworzona. Ogier wziął małego łyczka orzeźwiającego zimnego napoju, po czym głośno wzdechnął.
- Nie mam już sił łazić po tym zadupiu i zawracać sobie dupę byle gównem. - powiedział zmęczonym głosem Volley. - Jeszcze jakbyśmy robili coś fajnego, a my łazimy z tym frajerem i się nudzimy. Już wolałbym w coś pograć z nim na kompie niż się tak nudzić. - dodał.
- Ojjj... Volley... Nie pierdol. Pij piwo, bo procenty uciekają. - powiedział Glacial Shoot komentując monolog Flaring Volley'a.
Kucyk o pomarańczowej maści spojrzał z Poker Face'em na Shoot'a, po czym spowrotem w telewizor. Było widać, że ostatnio zastanawia się nad życiem. Najwyraźniej czegoś mu brakowało, coś powodowało, że w danym momencie ma doła. Powodem jego ponurego nastroju był brak klaczy, z którą mógłby się chociaż przytulić lub wygadać.
Po wypiciu piwa nie miał już ochoty aby nadpoczynać kolejne, więc poszedł położyć się do spania.
Następny dzień rozpoczął się tak jak każdy inny. Mocne światło wdzierało się przez okno w pokoju Flaring Volley'a co powodowało, że ogier już nie spał. Po sprawdzeniu godziny postanowił wstać i udać się do kuchni, aby coś zjeść. Nie mineło pół godziny, a Volley jadł już śniadanie. Gdy zastanawiał się nad tym, czym powinien się w danym dniu zająć, nagle kątem oka zauważył ruch w okolicach furtki od posesji. Kiedy spojrzał przez okno, przestał na chwilę przeżówać, aby bardziej skupić się nad tym co się dzieje przy furtce. Zauważył że to Derpy Hooves, która właśnie przyniosła pocztę. W pierwszej chwili ogier się ździwił gdyż wie, że ani on, ani Glacial Shoot nic nie zamawiał, a tym bardziej nie spodziewał się żadnego listu od kogokolwiek. Także wszystkie rachunki zostały zapłacone kilka dni temu.
Ani troche nie zwlekając, jak tylko Derpy odleciała, Volley poszedł w stronę skrzynki na listy, po drodze kończąc jedzenie kanapki. Kiedy tylko znalazł się przy skrzynce, ostrożnie wyjął dwa listy na których znajdowały się pieczątki w kształcie Cutie Mark'a Księżniczki Twilight Sparkle. Ogier zamknął skrzynkę po czym ruszył powolnym krokiem w stronę swojego domu, w między czasie uważnie przyglądając się listom. Zauważył, że oba listy wyglądają praktycznie identycznie, lecz różnią się tym, że jeden jest do Flaring Volley'a, a drugi do Glacial Shoot'a. Jak tylko ogier wszedł do domu, zauważył, że ze swojego pokoju wychodzi kucyk o niebieskiej maści, który w tym samym czasie ziewał.
- Ty... Kurwa. Jakieś listy przyszły do nas od księżniczki przyjaźni. - powiedział z nutą ździwienia i zachwytu pomarańczowy ogier.
- Cooo? - zapytał Glacial Shoot, tak jakby nie dosłyszał.
- Masz i sam obczaj.
W tym momencie Flaring Volley żucił za pomocą magii list w kierunku swojego brata, po czym sam zaczął otwierać swój.
Drogi Flaring Volley!
Księżniczka Celestia poprosiła mnie, abym napisała list do każdego kucyka, który przeszedł szkolenie wojskowe i jest w czynnej służbie. Moim obowiązkiem jest poinformowanie Ciebie, abyś w dniu jutrzejszym z rana stawił się w Canterlot'ckich koszarach.
Z poważaniem,
Księżniczka Twilight Sparkle
- Ja pierdole... - skomentował to co przeczytał Volley. - Teraz będą zawracać nam dupę jakimś głupim wezwaniem. I do tego będzie trzeba rano wstać. - dodał głośno myśląc.
- Nie będziemy rano wstawać tylko dzisiaj tam pojedziemy, a jutro rano tam się stawimy. - zaproponował Glacial Shoot.
- W sumie... tak by było lepiej. To weź szybko ogarniaj dupę, bo trzeba iść na jakieś zakupy. Z resztą nawet nie wiemy ile nam może zająć ten pobyt w Canterlot'cie.
- Dobra, dobra... jeszcze cały dzień przed nami. - powiedział Glacial Shoot swym olewającym głosem.
Po tej krótkiej rozmowie oba ogiery szykowały się na podróż w odległe miejsce. Najpierw wybrali się do pobliskiego sklepu, aby kupić sobie jakiś prowiant na drogę. Następnie wrócili do domu i zaczeli pakować wszystko co mogłoby się im przydać, gdyby mieli być dłużej niż jeden dzień. Na sam koniec posprawdzali czy wszystko w ich domu jest odłączone od prądu, a następnie wychodząc ze swojej posesji, zamykali za sobą pokolei drzwi i furtkę. Po tym wszystkim, jedyne co zostało im do zrobienia to pójść na dworzec kolejowy w Ponyville. Troche to im zajeło, gdyż na ich nieszczęście, dworzec jest praktycznie po drugiej stronie miasteczka.
Będąc już na miejscu, kupili bilety i wsiedli do odpowiedniego wagonu. Akurat w ten dzień nie było dużego ruchu w stronę Canterlot'u więc w wagonie było dużo wolnych miejsc. Usiedli tam gdzie chcieli i czekali aż pociąg ruszy. W pewnym momencie, do wagonu w którym się znajdowali, wsiadła klaczka o brzoskwiniowej maści i ciemno-fioletowym owłosieniu. Jej Cutie Mark był bardzo podobny do Cutie Mark'a Twilight Sparkle, a jej włosy były w danej chwili spięte w kucyk. Usiadła obok nich i jedyne co było pomiędzy nimi to przejście prowadzące wzdłuż wagonu.
Po krótkiej chwili konduktor dał znać maszyniście, że można już ruszać i pociąg zaczął się rozpędzać. W tym samym momencie, Volley i Shoot poczuli, że ktoś chyba ich obserwóje. Flaring Volley odwrócił głowę na siedzenie obok i w tym samym momencie zauważył delikatny ruch głową w stronę okna u klaczy, która siedziała po przeciwnej stronie wagonu. Uśmiechnął się, po czym zaczął rozmawiać z Glacial Shoot'em.
- Pewnie jazda do Canterlot'u zajmie ze dwie godziny, co nie? - zapytał się, aby zapodać jakiś temat.
- Nooo... Gdzieś tak pewnie wyjdzie. Ale raczej dwóch godzin nie będzie.
- W ogóle to będzie trzeba pójść do jakiegoś hotelu żeby mieć gdzie spać.
- Tak, tyle że w tym cholernym Canterlot'cie jest strasznie drogo. Może być troche kijowo. - Zaczął rozmyślać Glacial Shoot.
- Jakoś to będzie. Jeden dzień idzie przetrwać. - Odparł optymistycznie kucyk o pomarańczowej maści.
Po tym krótkim dialogu nastała lekka cisza i jedyne co było słychać to dźwiek torów i lokomotywy. Jednak Volley widząc, że obok siedzi dosyć atrakcyjna klaczka, która wydaje się jakby co jakiś czas zerkała na dwóch ogierów, postanowił do niej zagadać. Z racji że do odważnych nie należał, ale w miarę "rozgrzał się" w gadaniu z Glacial Shoot'em, zapytał się:
- Przepraszam... wie może panienka gdzie w Canterlot'cie można znaleźć w miarę tani hotel?
Klaczka spojrzała się na niego i w pierwszej chwili wyglądała na lekko przestraszoną, lecz zanim odpowiedziała, lekko się uśmiechneła.
- Emmm... Z tego co mi wiadomo, to najtańszy hotel w Canterlot'cie kosztuje 150 bitsów za dzień. - Powiedziała klaczka z nutką stresu w głosie.
- Kurde, to lipa troche. - Stwierdził "lodowy" ogier. - Aż tacy bogacie nie jesteśmy, żeby spędzić noc w hotelu. No może jeden by mógł, ale drugi pewnie pod mostem by musiał spać.
Podczas tego głośnego rozmyślania i patrzenia się zamyślonym wzrokiem przez dwóch ogierów, siedząca obok klacz postanowiła "zrobić odważny krok" i się odezwała:
- Jakbyście panowie chcieli, to mogłabym spytać się wujka i ciocię czy dałoby radę was przenocować.
- Naprawdę? - Odezwał się Flaring Volley z wielkim entuzjazmem w głosie. - Bylibyśmy Ci dozgonnie wdzięczni!
Po dłuższej chwili radości, ogierowi zżedła mina, tak jakby przypomniał sobie o czymś ważnym.
- Prosze mi wybaczyć. Mogłbym dowiedzieć się jak nazywa się nasza wybawicielka? - Zapytał pomarańczowy ogier z uśmiechem na pyszczku i z lekkim zawstydzeniem.
- Stardust Vial, miło mi.
- Wzajemnie. Ja jestem Flaring Volley, a obok mnie siedzi mój brat- Glacial Shoot.
- Cześć! - Odrzekł niebieskawy ogier, skinając przy tym głową.
Czas leciał, a trójka kucyków przez cały czas podróży ze sobą rozmawiała. Gdyby pan konduktor nie informował całego wagonu, że już zbliżają się do Canterlot'cikej stacji, to mogli by tak jechać nawet do Kryształowego Królestwa i nie zauważyliby, że przegapili swój przystanek.
Kiedy wszyscy wyszli z wagonu, dalej ze sobą rozmawiali na różne zwykłe i nie zwykłe tematy. Stardust Vial wyprzedzała dwóch ogierów o głowę, którzy szedli obok niej niczym jakaś obstawa. Gdyby była to noc to żaden kucyk nie odważyłby się zaatakować klaczki, gdyż po części byłoby to samobujstwo.
Gdy dotarli na miejsce, Stardust kazała im chwilkę zaczekać przed skromnym, jak na Canterlot domkiem. Długo czekać nie musieli, ponieważ po dłuższej chwili klacz zaprosiła ich do środka z uśmiechem na pyszczku. Flaring Volley i Glacial Shoot szybko się przedstawili i podziękowali właścicielom domu za przenocowanie jednej nocy. Po krótkiej rozmowie, zostali zaprowadzeni ze swoimi bagażami do swojego chwilowego pokoju. Ciocia z wujkiem Stardust poszli zająć sie swoimi sprawami, a klaczka została chwilę z ogierami, aby pomóc im ogarnąć sobie kąt do spania.
- Nie wiesz Stardust jak bardzo jesteśmy Ci wdzięczni, że załatwiłaś nam dach nad głową na tą jedną noc. - Powiedział z zachwytem Volley.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedziała skromnie klaczka. - Jakbyście czegoś potrzebowali to dajcie znać. Ja będę w pokoju obok.
Obaj panowie, na te słowa skineli z uśmiechem głowami, a ich nowa koleżanka znikneła za drzwiami od pokoju.
- Ja nie mogę... Chyba sama Celestia ją nam zesłała. - Skomentował to wszystko pomarańczowawy jednorożec.
- Nie zachwycaj się tak, bo my tu nie przyjechaliśmy na wakacje, tylko musimy stawić się jutro rano w koszarach, bo nasza księżniczka nas o to "poprosiła". - Dodał z poważną miną drugi ogier.
- Oj nie spinaj dupy. Nawet jakby się nie poszło to i tak nie robiłoby mi to różnicy... I tak mało nam płacą jak na to kim jesteśmy... A co do tej klaczki to chyba warto utrzymać z nią jakąłś dłuższą znajomość.
- W sumie racja. - Stwierdził z zamyśleniem Shoot. - Ale też jeśli chodzi o Stardust to nie pchajmy się w coś więcej niż przyjaźń, bo przy naszej pracy nie możemy sobie pozwolić na jakieś poważne romanse... No że chyba dałaby plota na jedną noc któremuś to może być...
- Co ty... - Przerwał Volley. - ...ona wygląda mi na pożądną klacz, więc też raczej nie liczyłbym na dawanie plota, jak to niektóre klacze w dzisiejszych czasach potrafią robić. Z resztą taki oblech jak ty nawet takiej spod latarni by nie poderwał. - Zażartował.
- Spierdalaj. - Odpowiedział z oburzeniem Glacial Shoot.
Po tej krótkiej wymianie zdań, oba jednorożce ogarnęły się do spania i "poszli" na spotkanie z Luną w swoich snach.
Gdy nastał świt, oboje się spakowali, podziękowali właścicielom za przenocowanie, po czym wyszli i poszli w kierunku Canterlot'ckich koszar. Specjalnie daleko nie mieli, więc po niecałym kwadransie byli już na miejscu...
Tutaj opowieść się urywa. W pewnym sensie, miało to wszystko ręce i nogi, ale zabrakło czasu i ochoty. Jednakowoż przedstawię Wam, jak planowałem skończyć to opowiadanie:
Flaring Volley i Glacial Shoot osiągnęli sukces w wojsku, bo coś tam odwalili, a jednocześnie z czasem zaczynał powstawać romans między Flaring'iem, a Stardust Vial, który ostatecznie przerodził się w związek. Dawni znajomi (MIXEROWICZ i Fly Gamer) odeszli w zapomnienie, bo jakoś by się okazało, że woleli czerpać tylko korzyści z relacji z "kucykami z wojska", niż normalnie utrzymywać znajomość. Ogólnie wszystko dobrze by się skończyło i sądze, że ten fanfic nie byłby "clopficem" jeśli chodzi o relacje między Volley'em, a Vial. Więcej chyba nie mam nic do dodania, bo wszystko było pisane randomowo, to znaczy, że wszystko powstawało w trakcie.
Do okoła nie było praktycznie niczego, oprócz pięknych widoków kucykowej krainy.
W pewnej chwili pocisk dużego kalibru, lecący z ponaddźwiękową prędkością, w ułamku sekundy rozwalił tekturowego kucyka tak, że jedyne co po nim zostało to kilka dużych kawałków tułowia. Niestety po tekturowej głowie nie było ani śladu.
Z kilometr od masakry, jaka wydarzyła się na środku polany, było czterech ogierów, z czego jeden z nich leżał na trawie w pozycji snajperskiej. Ci, którzy stali obok, trzymali za pomocą lewitacji wojskowe rolnetki. Towarzystwo było bardzo rozbawione i podekscytowane.
- Ooo-ja-cie! - krzyknął pegaz o bordowej maści. Miał on bujną fryzurę podobną do wielu ogierów, ciemno-żółte oczy z ciemną plamą dookoła lewego oka. Nosił przepaskę na lewym, przednim kopytku, w celu atrakcyjniejszego wyglądu. Jego Cutie Mark'iem był krzyżak od pada, ze skrzydłami, co świadczyło o tym, iż bardzo lubiał grać w różnego rodzaju gry. - Ale to sieje rozpierdol! - Dodał.
- Dobra Fly Gamer, won od rusznicy. Jeszcze ktoś nas przekabluje, że zwykłym kucykom dajemy bawić się sprzętem wojskowym. - skomentował to jednorożec z wyglądu przypominający kucyka, który mógłby być w stanie panować nad żywiołem lodu.
- Nie spinaj dupy, Glacial Shoot. Nikt nas przecież nie widzi.
Kucyk o lodowych kolorach, popatrzył się z politowaniem na amatorskiego snajpera.
- Spoko. Skoro nie chcesz z MIXEROWICZ'em już nigdy więcej mieć doczynienia z takimi zabawkami, to baw się dalej.
Po tych słowach, ogier o błękitnym umaszczeniu, zaczął się wtrącać.
- Ej. Ale weź daj mi jeszcze z raz strzelić.
- Ehhh... MIXER, każdy z was już wystrzelał swoje. Lepiej idźcie już do siebie. Ja tu z Shot'em posprzątamy ten cały syf i też pójdziemy do domu. - powiedział kucyk podobny do Glacial Shot'a z tą różnicą, że ten ogier był w kolorach ognia. Miał pomarańczowe umaszczenie, ognistą grzywę i ogon, a jego Cutie Mark'iem było kilka pocisków snajperskich.
Jednorożec wraz z pegazem pożegnali się ze swoimi przyjaciółmi, którzy zostali aby wszystko popakować i posprzątać. Kiedy odchodzili, było widać że są nie zadowoleni z tego że Glacial Shot wraz z Flaring Volley'em nie dali im dłużej pobawić się wojskowym sprzętem. Wraz z ich oddalaniem się od dwóch braci, dało się słyszeć wulgarne, cichnące komentarze. Mimo że było to słyszalne przez jakiś czas to dwa kucyki z wojska ignorowali to, a nawet lekko się uśmiechali.
Sprzątanie wszystkiego zajęło im około pół godziny. Gdy skończyli byli na tyle tym zmęczeni że nie chciało się im cokolwiek mówić. Poszli więc odnieść wszystko co zabrali z polany, a następnie pokierowali się w stronę domu. Gdy już byli na miejscu, każdy z nich zajął się swoim zajęciem. Flaring Volley zaczą robić sobie jedzenie, a Glacial Shot postanowił usiąść przed telewizorem. Kiedy kucyk o pomarańczowej maści skończył jeść, dało się słyszeć pukanie do drzwi.
- Zaraz! - krzyknął Volley. - Kogo niesie o tej porze?
Zanim drzwi zostały otworzone, Glacial Shoot wyjrzał zza rogu aby zobaczyć czy to na pewno kucyk, którego się spodziewał. Gdy zobaczył kto to jest, jego mina mówiła wszystko. Miał rację. Tym kucykiem był Fly Gamer, który jak zwykle przyszedł, aby razem z dwoma jednorożcami, pospacerować sobie po Ponyville.
- Kuuurwa... Staaary dzisiaj nie damy rady. Jesteśmy zbyt zmęczeni. - powiedział kucyk pomarańczowej maści, nie dając tym samym przywitać się gościowi.
- Spoko, ale jutro wyjdziecie? - zapytał z nadzieją w głosie Fly Gamer.
- Heh... Pożyjemy zobaczymy mate.
Po tych słowach oba ogiery się pożegnały, a Flaring Volley zamknął drzwi. Ogier poszedł jeszcze zobaczyć przez okno w kuchni z widokiem na furtkę od posesji, czy gość na pewno opóścił teren Shoot'a i Volley'a. Gdy było już pewne, że ich kolega nic nie kombinuje, poszedł do pokoju z telewizorem. Flaring Volley usiadł wygodnie w swoim fotelu i wziął magią piwo, które leżało na szklanej ławie. Z puszki dało się słyszeć charakterystyczne "psssst", co świadczyło o tym, że puszka została otworzona. Ogier wziął małego łyczka orzeźwiającego zimnego napoju, po czym głośno wzdechnął.
- Nie mam już sił łazić po tym zadupiu i zawracać sobie dupę byle gównem. - powiedział zmęczonym głosem Volley. - Jeszcze jakbyśmy robili coś fajnego, a my łazimy z tym frajerem i się nudzimy. Już wolałbym w coś pograć z nim na kompie niż się tak nudzić. - dodał.
- Ojjj... Volley... Nie pierdol. Pij piwo, bo procenty uciekają. - powiedział Glacial Shoot komentując monolog Flaring Volley'a.
Kucyk o pomarańczowej maści spojrzał z Poker Face'em na Shoot'a, po czym spowrotem w telewizor. Było widać, że ostatnio zastanawia się nad życiem. Najwyraźniej czegoś mu brakowało, coś powodowało, że w danym momencie ma doła. Powodem jego ponurego nastroju był brak klaczy, z którą mógłby się chociaż przytulić lub wygadać.
Po wypiciu piwa nie miał już ochoty aby nadpoczynać kolejne, więc poszedł położyć się do spania.
Następny dzień rozpoczął się tak jak każdy inny. Mocne światło wdzierało się przez okno w pokoju Flaring Volley'a co powodowało, że ogier już nie spał. Po sprawdzeniu godziny postanowił wstać i udać się do kuchni, aby coś zjeść. Nie mineło pół godziny, a Volley jadł już śniadanie. Gdy zastanawiał się nad tym, czym powinien się w danym dniu zająć, nagle kątem oka zauważył ruch w okolicach furtki od posesji. Kiedy spojrzał przez okno, przestał na chwilę przeżówać, aby bardziej skupić się nad tym co się dzieje przy furtce. Zauważył że to Derpy Hooves, która właśnie przyniosła pocztę. W pierwszej chwili ogier się ździwił gdyż wie, że ani on, ani Glacial Shoot nic nie zamawiał, a tym bardziej nie spodziewał się żadnego listu od kogokolwiek. Także wszystkie rachunki zostały zapłacone kilka dni temu.
Ani troche nie zwlekając, jak tylko Derpy odleciała, Volley poszedł w stronę skrzynki na listy, po drodze kończąc jedzenie kanapki. Kiedy tylko znalazł się przy skrzynce, ostrożnie wyjął dwa listy na których znajdowały się pieczątki w kształcie Cutie Mark'a Księżniczki Twilight Sparkle. Ogier zamknął skrzynkę po czym ruszył powolnym krokiem w stronę swojego domu, w między czasie uważnie przyglądając się listom. Zauważył, że oba listy wyglądają praktycznie identycznie, lecz różnią się tym, że jeden jest do Flaring Volley'a, a drugi do Glacial Shoot'a. Jak tylko ogier wszedł do domu, zauważył, że ze swojego pokoju wychodzi kucyk o niebieskiej maści, który w tym samym czasie ziewał.
- Ty... Kurwa. Jakieś listy przyszły do nas od księżniczki przyjaźni. - powiedział z nutą ździwienia i zachwytu pomarańczowy ogier.
- Cooo? - zapytał Glacial Shoot, tak jakby nie dosłyszał.
- Masz i sam obczaj.
W tym momencie Flaring Volley żucił za pomocą magii list w kierunku swojego brata, po czym sam zaczął otwierać swój.
Drogi Flaring Volley!
Księżniczka Celestia poprosiła mnie, abym napisała list do każdego kucyka, który przeszedł szkolenie wojskowe i jest w czynnej służbie. Moim obowiązkiem jest poinformowanie Ciebie, abyś w dniu jutrzejszym z rana stawił się w Canterlot'ckich koszarach.
Z poważaniem,
Księżniczka Twilight Sparkle
- Ja pierdole... - skomentował to co przeczytał Volley. - Teraz będą zawracać nam dupę jakimś głupim wezwaniem. I do tego będzie trzeba rano wstać. - dodał głośno myśląc.
- Nie będziemy rano wstawać tylko dzisiaj tam pojedziemy, a jutro rano tam się stawimy. - zaproponował Glacial Shoot.
- W sumie... tak by było lepiej. To weź szybko ogarniaj dupę, bo trzeba iść na jakieś zakupy. Z resztą nawet nie wiemy ile nam może zająć ten pobyt w Canterlot'cie.
- Dobra, dobra... jeszcze cały dzień przed nami. - powiedział Glacial Shoot swym olewającym głosem.
Po tej krótkiej rozmowie oba ogiery szykowały się na podróż w odległe miejsce. Najpierw wybrali się do pobliskiego sklepu, aby kupić sobie jakiś prowiant na drogę. Następnie wrócili do domu i zaczeli pakować wszystko co mogłoby się im przydać, gdyby mieli być dłużej niż jeden dzień. Na sam koniec posprawdzali czy wszystko w ich domu jest odłączone od prądu, a następnie wychodząc ze swojej posesji, zamykali za sobą pokolei drzwi i furtkę. Po tym wszystkim, jedyne co zostało im do zrobienia to pójść na dworzec kolejowy w Ponyville. Troche to im zajeło, gdyż na ich nieszczęście, dworzec jest praktycznie po drugiej stronie miasteczka.
Będąc już na miejscu, kupili bilety i wsiedli do odpowiedniego wagonu. Akurat w ten dzień nie było dużego ruchu w stronę Canterlot'u więc w wagonie było dużo wolnych miejsc. Usiedli tam gdzie chcieli i czekali aż pociąg ruszy. W pewnym momencie, do wagonu w którym się znajdowali, wsiadła klaczka o brzoskwiniowej maści i ciemno-fioletowym owłosieniu. Jej Cutie Mark był bardzo podobny do Cutie Mark'a Twilight Sparkle, a jej włosy były w danej chwili spięte w kucyk. Usiadła obok nich i jedyne co było pomiędzy nimi to przejście prowadzące wzdłuż wagonu.
Po krótkiej chwili konduktor dał znać maszyniście, że można już ruszać i pociąg zaczął się rozpędzać. W tym samym momencie, Volley i Shoot poczuli, że ktoś chyba ich obserwóje. Flaring Volley odwrócił głowę na siedzenie obok i w tym samym momencie zauważył delikatny ruch głową w stronę okna u klaczy, która siedziała po przeciwnej stronie wagonu. Uśmiechnął się, po czym zaczął rozmawiać z Glacial Shoot'em.
- Pewnie jazda do Canterlot'u zajmie ze dwie godziny, co nie? - zapytał się, aby zapodać jakiś temat.
- Nooo... Gdzieś tak pewnie wyjdzie. Ale raczej dwóch godzin nie będzie.
- W ogóle to będzie trzeba pójść do jakiegoś hotelu żeby mieć gdzie spać.
- Tak, tyle że w tym cholernym Canterlot'cie jest strasznie drogo. Może być troche kijowo. - Zaczął rozmyślać Glacial Shoot.
- Jakoś to będzie. Jeden dzień idzie przetrwać. - Odparł optymistycznie kucyk o pomarańczowej maści.
Po tym krótkim dialogu nastała lekka cisza i jedyne co było słychać to dźwiek torów i lokomotywy. Jednak Volley widząc, że obok siedzi dosyć atrakcyjna klaczka, która wydaje się jakby co jakiś czas zerkała na dwóch ogierów, postanowił do niej zagadać. Z racji że do odważnych nie należał, ale w miarę "rozgrzał się" w gadaniu z Glacial Shoot'em, zapytał się:
- Przepraszam... wie może panienka gdzie w Canterlot'cie można znaleźć w miarę tani hotel?
Klaczka spojrzała się na niego i w pierwszej chwili wyglądała na lekko przestraszoną, lecz zanim odpowiedziała, lekko się uśmiechneła.
- Emmm... Z tego co mi wiadomo, to najtańszy hotel w Canterlot'cie kosztuje 150 bitsów za dzień. - Powiedziała klaczka z nutką stresu w głosie.
- Kurde, to lipa troche. - Stwierdził "lodowy" ogier. - Aż tacy bogacie nie jesteśmy, żeby spędzić noc w hotelu. No może jeden by mógł, ale drugi pewnie pod mostem by musiał spać.
Podczas tego głośnego rozmyślania i patrzenia się zamyślonym wzrokiem przez dwóch ogierów, siedząca obok klacz postanowiła "zrobić odważny krok" i się odezwała:
- Jakbyście panowie chcieli, to mogłabym spytać się wujka i ciocię czy dałoby radę was przenocować.
- Naprawdę? - Odezwał się Flaring Volley z wielkim entuzjazmem w głosie. - Bylibyśmy Ci dozgonnie wdzięczni!
Po dłuższej chwili radości, ogierowi zżedła mina, tak jakby przypomniał sobie o czymś ważnym.
- Prosze mi wybaczyć. Mogłbym dowiedzieć się jak nazywa się nasza wybawicielka? - Zapytał pomarańczowy ogier z uśmiechem na pyszczku i z lekkim zawstydzeniem.
- Stardust Vial, miło mi.
- Wzajemnie. Ja jestem Flaring Volley, a obok mnie siedzi mój brat- Glacial Shoot.
- Cześć! - Odrzekł niebieskawy ogier, skinając przy tym głową.
Czas leciał, a trójka kucyków przez cały czas podróży ze sobą rozmawiała. Gdyby pan konduktor nie informował całego wagonu, że już zbliżają się do Canterlot'cikej stacji, to mogli by tak jechać nawet do Kryształowego Królestwa i nie zauważyliby, że przegapili swój przystanek.
Kiedy wszyscy wyszli z wagonu, dalej ze sobą rozmawiali na różne zwykłe i nie zwykłe tematy. Stardust Vial wyprzedzała dwóch ogierów o głowę, którzy szedli obok niej niczym jakaś obstawa. Gdyby była to noc to żaden kucyk nie odważyłby się zaatakować klaczki, gdyż po części byłoby to samobujstwo.
Gdy dotarli na miejsce, Stardust kazała im chwilkę zaczekać przed skromnym, jak na Canterlot domkiem. Długo czekać nie musieli, ponieważ po dłuższej chwili klacz zaprosiła ich do środka z uśmiechem na pyszczku. Flaring Volley i Glacial Shoot szybko się przedstawili i podziękowali właścicielom domu za przenocowanie jednej nocy. Po krótkiej rozmowie, zostali zaprowadzeni ze swoimi bagażami do swojego chwilowego pokoju. Ciocia z wujkiem Stardust poszli zająć sie swoimi sprawami, a klaczka została chwilę z ogierami, aby pomóc im ogarnąć sobie kąt do spania.
- Nie wiesz Stardust jak bardzo jesteśmy Ci wdzięczni, że załatwiłaś nam dach nad głową na tą jedną noc. - Powiedział z zachwytem Volley.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedziała skromnie klaczka. - Jakbyście czegoś potrzebowali to dajcie znać. Ja będę w pokoju obok.
Obaj panowie, na te słowa skineli z uśmiechem głowami, a ich nowa koleżanka znikneła za drzwiami od pokoju.
- Ja nie mogę... Chyba sama Celestia ją nam zesłała. - Skomentował to wszystko pomarańczowawy jednorożec.
- Nie zachwycaj się tak, bo my tu nie przyjechaliśmy na wakacje, tylko musimy stawić się jutro rano w koszarach, bo nasza księżniczka nas o to "poprosiła". - Dodał z poważną miną drugi ogier.
- Oj nie spinaj dupy. Nawet jakby się nie poszło to i tak nie robiłoby mi to różnicy... I tak mało nam płacą jak na to kim jesteśmy... A co do tej klaczki to chyba warto utrzymać z nią jakąłś dłuższą znajomość.
- W sumie racja. - Stwierdził z zamyśleniem Shoot. - Ale też jeśli chodzi o Stardust to nie pchajmy się w coś więcej niż przyjaźń, bo przy naszej pracy nie możemy sobie pozwolić na jakieś poważne romanse... No że chyba dałaby plota na jedną noc któremuś to może być...
- Co ty... - Przerwał Volley. - ...ona wygląda mi na pożądną klacz, więc też raczej nie liczyłbym na dawanie plota, jak to niektóre klacze w dzisiejszych czasach potrafią robić. Z resztą taki oblech jak ty nawet takiej spod latarni by nie poderwał. - Zażartował.
- Spierdalaj. - Odpowiedział z oburzeniem Glacial Shoot.
Po tej krótkiej wymianie zdań, oba jednorożce ogarnęły się do spania i "poszli" na spotkanie z Luną w swoich snach.
Gdy nastał świt, oboje się spakowali, podziękowali właścicielom za przenocowanie, po czym wyszli i poszli w kierunku Canterlot'ckich koszar. Specjalnie daleko nie mieli, więc po niecałym kwadransie byli już na miejscu...
Tutaj opowieść się urywa. W pewnym sensie, miało to wszystko ręce i nogi, ale zabrakło czasu i ochoty. Jednakowoż przedstawię Wam, jak planowałem skończyć to opowiadanie:
Flaring Volley i Glacial Shoot osiągnęli sukces w wojsku, bo coś tam odwalili, a jednocześnie z czasem zaczynał powstawać romans między Flaring'iem, a Stardust Vial, który ostatecznie przerodził się w związek. Dawni znajomi (MIXEROWICZ i Fly Gamer) odeszli w zapomnienie, bo jakoś by się okazało, że woleli czerpać tylko korzyści z relacji z "kucykami z wojska", niż normalnie utrzymywać znajomość. Ogólnie wszystko dobrze by się skończyło i sądze, że ten fanfic nie byłby "clopficem" jeśli chodzi o relacje między Volley'em, a Vial. Więcej chyba nie mam nic do dodania, bo wszystko było pisane randomowo, to znaczy, że wszystko powstawało w trakcie.
Ciąg dalszy nigdy nie nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz