środa, 1 sierpnia 2018

Zdzichowy Miech #28 (Lipiec 2018)

To był miesiąc bardzo wielu spotkań ;D


Kurde... Tyle się działo pod koniec miesiąca, że ciężko było mi usiąść i naskrobać tego posta. W każdym razie, skoro już to czytacie oznacza, że jakoś z tym wszystkim się wyrobiłem i to opublikowałem. Ostatnio w naszym życiu dużo mamy do czynienia z różnego rodzaju problemami i raz mamy lepszy, a raz gorszy humor. Mimo przeciwności, wszystko jakoś wydaje się być w porządku i możemy przejść do dalszej części posta.



- W czerwcu przeterminowały nam się dowody osobiste i zostaliśmy zmuszeni złożyć podanie o nowe. Co prawda, dowody te mogliśmy odebrać w dość niedługim czasie, ale chuje z gminy, które mówiły, że jak dowodziki będą do odebrania to poinformują nas telefonicznie- nie raczyły nawet pomyśleć o oznajmieniu nam tego. Za to teraz, zanim znowu będziemy wymieniać dowody, będziemy już starymi pierdami.

Mniej więcej takie zajebiste dowodziki mamy ;]

- Wielu ludzi wyczekiwało tego wielkiego dnia, aż się doczekało. Na początku miesiąca, opublikowaliśmy ostatnią część trylogii filmów na 1 kwietnia 2017. Konkretne to chodzi o "Pojebane przygody Tygryske", których jeśli ktoś nie oglądał- może obejrzeć >TUTAJ<.

Tyle był wyczekiwany... ;D

- Wraz ze znajomkami oglądaliśmy finały Mundialu. Ogólnie to nie przepadamy za piłką nożną, ale z racji, że dostaliśmy zaproszenie na wspólne oglądanie tego, jak małpy latają za bananem, stwierdziliśmy, że czemu by nie.

Ahhh... ta akcja na boisku xD

- Jeden z nas (ja) pojechał do Wrocławia, aby złożyć papireny na nowe studia. Tym razem będzie to Politechnika Wrocławska (ciekawe, kto namówił, polecił i przez bity miesiąc pilnował wszystkiego, nie wspominając o szukaniu miliardów kierunków, które byłyby choć w niewielkim stopniu satysfakcjonujące dla pana "ja") i mam nadzieję, że jakoś to wszystko pyknie. Ile zdrowia mi zmarnowały te studia - tego nie da się określić, a trzeba dalej próbować.

Ja już się tak czuje ;P

- Jak jechałem ciuchcio (w sprawie napisanej powyżej) to gówno się tak spóźniło (80 min), że dostałem rekompensatę w postaci małego batonika i jakiejś dupnej wody. Z resztą, zawsze jak zamierzam jechać pociągiem do Wrocławia to jestem w pełni przekonany, że pociąg spóźni się przynajmniej z pół godziny.

Nawet mogło być, ale i tak mało :v

- Po załatwienia spraw ze studiami, pojechałem do Madzi (Hejo c:). Jak zwykle, czas u niej spędzony bardzo przyjemnie mi mijał, gdyż miałem okazję spróbować robionej przez nią waty cukrowej, pograć na PS2 (i powiesić w tym celu telewizor na uchwycie na ścianie) i ogólnie robiłem z nią tyle fajnych rzeczy (mycie autek i samobójcze siedzenie jako pasażer, podczas kiedy prowadzę ja xD), że była to przyjemna odskocznia od obowiązków szarego życia (a potem pojechał i moje życie zamieniło się w istne piekło).

Kiedy ja jadłem watę cukrową... ^^

- Obejrzeliśmy (wraz z Madzią) wszystkie części trylogii Więzień Labiryntu (i żeby nie było wątpliwości - były to: ,,Więzień Labiryntu", ,,Próby Ognia" i ,,Lek na Śmierć" c:). Film był bardzo fajny, a w szczególności pierwsza część, gdyż było w niej dużo akcji i zawierała bardzo ciekawą fabułę. Ogólnie to dopatrzyłem się paru nielogicznych rzeczy, ale jak to na film przystało - musi być jakaś akcja i tak dalej (... ale żeś się rozpisał, ja to bym tu walnęła po 3 strony do każdej części xD).

Śmiechłem xD

- Jak wracałem ciuchcią do domu, to pobite zostały wszelkie rekordy opóźnienia tego spierdolonego polskiego PKP. Na miejsce przyjechałem około 200 min później niż to było w rozkładzie. W zamian za to dostałem malutki kubeczek z gorącą herbatą i butelkę wody. Mogłem jeszcze próbować domagać się o zwrot kasy za opóźnienie, ale za dużo z tym pierdolenia.

I to dosłownie xD Te polskie ciuchcie mają chyba jakiegoś downa :T

- Byliśmy na chrzcinach córeczki brata ciotecznego. Nawet fajnie było, choć imprezy tego typu to nie moje klimaty. Co by nie było, jedzonko tam było nawet dobre.

Co ten dzidziuś xD

- Mieliśmy okazję urządzić u siebie grill'a i na tąę okazję zaprosiliśmy znajomych. Ogólnie to wydaje mi się, że wszystko wyszło elegancko i goście byli zadowoleni, choć niektórzy za długo nie siedzieli. Dodam jeszcze, że niedługo potem był kolejny grill (u naszego ziomeczka), ale ostatnio dużo u nas jest rzeczy tego typu, że aż nie chce się o wszystkim wspominać (ponieważ wtedy ten post zawierałby zbyt dużą promocję alkoholu, melanżu i sięnajebalizmu. Nie dla was jest droga Wódownika, młodzi Czytelnicy).

Jedzonko takie dobre, to jak tu odmówić ;D
(kaszlu...ZGAGA...kaszlu)

- Brat cioteczny przywiózł nam specjalną maszynę do rozdrabniania gałęzi (i w sumie małych drzewek), dzięki której wyczyściliśmy podwórko z dużej kupy sterty różnego rodzaju gałęzi. Maszyna ta niczym potwór wszystko przemieliła i wypluła, i to w dość krótkim czasie, jak na taką ilość gałęzi.

Kiedyś taka (na czerwono) kupa gówna była :O

- Przy "mieleniu" gałęzi, natknęliśmy się na gniazdko jeży. Widzieliśmy, jak mama jeż popierdzieliła za myszką, żeby mieć co jeść, a w gnieździe zostawiła 3 małe jeżyki. Fajne stworzonka.

Ale fajny jeżyk ;3

- Wraz ze znajomkami mieliśmy okazję obserwować u siebie zaćmienie Księżyca. Była to kultularna (błąd jest, ale tak mnie to rozbawiło, że zostawiam. Dla wrażliwych: kulturalna!) obserwacja (przy piwku (no to by było na tyle, jeśli chodzi o kulturę)) naszego ziemskiego naturalnego satelity. Jeszcze udało nam się zobaczyć przelatującą stację ISS (a o Marsie już nikt nie pamięta).

Taaaaaki zajebisty był c:

- W naszym najbliższym mieście (Zamościu) zawitała Wakacyjna Trasa Dwójki. Byliśmy na tym ze znajomymi i co jakiś czas obserwowaliśmy to, co się dzieje na scenie. Liczyliśmy też na to, że uda nam się jakoś pokazać w TV, ale niestety raczej się nie udało.

Tyle ludu było :D

- Pomagaliśmy szwagrowi w budowie jego przyszłego domu. Głównie to pomagaliśmy przy elewacji piwnicy. Robota szła, że hej, choć nie raz szło się nieźle ujebać.

Tylko wstawanie o 4:30 boli >.<



Nareszcie koniec tego wszystkiego (,,No synek, koniec tego dobrego"). Ręce aż mi odpadają od tego pisania (pisania, jaaaasne xD). Mam nadzieję, że to, o czym tu przeczytaliście jakoś zaspokoiło waszą ciekawość i możecie już spokojnie umierać iść spać (dopiero wstałam). Na sam koniec jeszcze tak dodam, iż sierpień nie powinien być w jakimś stopniu lepszym od lipca, gdyż też zapowiada nam się duży zapierdziel. Nie chce mi się przewidywać, co będzie w następnym miesiącu, więc po prostu zapraszamy wszystkich za miesiąc, ale najpierw obczajcie bonusa od Madzi (jak tylko go łaskawie doda xD).

BONUS:


Z cyklu "Życie książkoholików" c:

I pamiętajcie, ja wcale nie poprawiałam tego posta dopiero po publikacji, wcale c: Miłego dnia ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz